Ta strona została uwierzytelniona.
ły — narzeczony dał stójkę gminną; pojechał Borcuki z córką. W kościele bywali raz do roku, z czasem i raz na lat parę. Ksiądz był stary i zimny. Wyspowiadał ich oboje, potem metrykę wydał:
— Zapowiedzi nie trzeba — rzekł i grosza nie wziął.
Wracali jednak jacyś chmurni i milczący — i dziewczyna płakała. Ale w domu czekał narzeczony, rozchmurzył, czekała wyprawa, przygotowanie do wesela — zapomniała.
∗
∗ ∗ |
Wesele było, jakiego nie pamiętano w Wołczni. ,Cała inteligencya, nawet sędzia z żoną, byli w cerkwi, wszyscy śpiewacy ze szkoły i bractwa, obydwa popy, cała asysta, i miasteczko całe wyległo, a do dworku Boruckiego i dostępu nie było za gawiedzią. W dworku trwał bal do rana.
Kapela rznęła, tańce, biesiada, poczę-