Ta strona została uwierzytelniona.
— To i w Warszawie wiedzą o nich i o Wołczni! — zdziwiła się Emilka.
— Ho, ho — w Warszawie wszystko wiedzą — z Warszawy wszystko idzie.
— A pan może też z Warszawy?
— Nie ja z pod Wołkowyska. We dworze za ogrodnika służę. Skowroński Józef — moje nazwisko.
Doczekał się Bazyla i został na wieczór.
W posyłce odzież była i bielizna, i trochę grosza i książki — i listy.
Pamiętają aż w Warszawie o was! — rzekł Wołodia Staszkowi.
— Rozumie się, Matka o każdem dziecku pamięta!
— Jaka matka?
— Nasza Polska.
— To za Bugiem?
— Hej, za Bugiem — het — wkoło, szeroko — wszędy.