Strona:Maria Rodziewiczówna - Światła.djvu/35

Ta strona została przepisana.
ZŁE.

Nie było we wsi sławniejszej dziewczyny nad Paraskę.
Matka ją wcześnie odumarła i dziewczynina od dziesięciu lat została panią i gospodynią w chacie. Ojciec zrazu chciał drugą żonę brać, ale za dużo wydał na znachorki, a potem na pogrzeb — rozmyślił się — tylko przygarnął siostrę wdowę — i tak pozostało. Po kilku latach i siostra okazała się zbyteczną. Paraska wystarczała do roboty.
Chłop był bogaty ale sknera, wygnał siostrę, a córkę wyzyskiwał, jak dorosłą.
Ona się tem chlubiła. Zapracowana od świtu do późnej nocy, za honor sobie miała ten trud nad siły; rosła, piękniała i coraz sławniejszą była na całą wieś — ba, na okolicę!...
Najcieńsze było jej płótno, najbielszy chleb, najwcześniejsze żniwo, najsmaczniejsza strawa. A pięknaż była, smagława od słońca, złotowłosa, smukła,