Strona:Maria Rodziewiczówna - Anima vilis.djvu/152

Ta strona została przepisana.

— Do zobaczenia, Zośka! — szepnął. — Wspominajże mnie dobrze!
Zamknęła ciężkie wierzeje, spuściła psy z uwięzi, ale nie poszła do chaty. Pozostała o bramę oparta, spoglądając ku ognisku opodal, które ktoś od czasu do czasu podsycał. Słyszała bałabajkę Grini, a potem, gdy i ten usnął, słyszała drugą zwrotkę swojej piosenki:

Proso zeszło, lecz przed żniwem
Zbił je nagły grad;
Moją miłość dla dziewczęcia
Zły zepsował świat.
Proso nagły pobił grad,
Dziewczęcia nie dał mi świat;
Choć mnie zdradza lube dziewczę,
Wspominam je rad.

Nazajutrz po wędrowcach zostało wygasłe ognisko i zdeptana trawa. Przepadli na stepie.
Krótki to był epizod, ale stanowił ważny punkt w życiu Antoniego. Żeby przewidział skutki, jakie się zeń wysnują, możeby zdaleka objechał futor Szamana. Ale mu sądzono było iść przez wszystkie piekła.
Dobrze mu się wiodła droga i targ. Trawy czerniały na stepie, gdy pozbył się reszty towaru. Odprawił tedy trzy puste telegi do domu i siedmiu ludzi. Zostawił sobie Grinię, Andukajtysa i Rudnickiego i z nimi rozpoczął wędrówkę powrotną dla odebrania zaległych pieniędzy. Zygzakiem jechali, wstępując tu i tam. Z dłużnikami nie było kłopotu. Sybirak uczciwy jest z natury i rozumie