Szumski był blagier i egoista, był też bystry, rzutki i nadzwyczaj gładki. Rzucony bez żadnego przygotowania i zasobów na grunt syberyjski, gdzie marniały setki jemu podobnych dyletantów, w bardzo prędkim czasie zdobył sobie byt dostatni i stanowisko pewne. Szyszkin go nie lubił, więc się postarał o łaski jego zięciów i zakorzenił się wśród nich. Z hulaką Smolinem był hulaką, z krętym Berezinem był kręty, czasem w podziw go wprawiał odwagą, z jaką przeprowadzał interesy niepewne i krzywe, gdzie wszystko zależało od bezczelności i szalonej odwagi.
Zczasem stał się im niezbędnym powiernikiem tajemnic firmy, doradcą w razach niebezpiecznych. Z tą samą bezczelnością i odwagą prowadził romans ze Smolinową w oczach jej męża i swej narzeczonej; z tą bezczelnością ogrywał do nitki pijanego Smolina, a nieznajomość fachu technika pokrywał setką słów, pochwytanych z jakichś podręczników i encyklopedyj, oszołomiając niemi starego Szyszkina w razach gorzelnianych katastrof.
Starczyło mu czasu na wszystko. Dziś był w gorzelniach, jutro w hurtownym składzie wódki, pojutrze w Lebjaży; umiał pieniędzmi Szyszkina obracać na swoją rękę, a zawsze w porę je zwrócić; potrafił hulać po całych nocach, a potem pra-