najstraszniejszej swej broni.
Naturalnie hrabia Ossorja dowiedział się wszystkiego i wezwał wnuka przed swój majestat. Nastąpiła gwałtowna scena. Pierwszy raz wszechwładny despota rodzinny spotkał się z oporem i czyim? Dziecka.
Chłopak powtórzył swe życzenie i śmiało wyraził powód. Prezes tak się tem zalterował, że miał ochotę wygnać zuchwalca z domu, ale pohamował się przez wzgląd na córkę.
— Jeśli chcesz zabić matkę, zabij! Owszem, owszem, dogodź swym fanaberjom fałszywej próżności, przyjmij kondycję, owszem, skompromituj mnie, podaj na łup plotkom i obmowie, owszem, wywdzięcz się prawdziwie po demokratycznemu za opiekę i wychowanie. Że matkę do grobu wpędzisz, co to ciebie obchodzi, honor uchowasz! Winszuję ci, wzniosła, szczytna ambicja.
Smagany słowy, przerażony stanem zdrowia matki, Stefan się poddał, zmilkł, ustąpił. Jak zwykle wyjechali zagranicę. Dziad odtąd ani spojrzał, ani przemówił do wnuka. Jeszcze raz, korzystając z dobrego humoru matki, chłopak zaproponował jej, przed samym powrotem do Warszawy, żeby zamieszkali osobno! Natrafił na protest i łzy i rozżalenie, znowu zamilkł. Czułość matki, jej troskliwość, pieszczoty były dlań strasznemi kajdanami, z takich pęt nie miał serca się wyzwolić. I dalej popłynęło życie jednakowym trybem. Przechodził ostatnią klasę gimnazjum. Zjawił się nieunikniony Jagodziński, przyszły lekcje na fortepianie, wieczorki w karnawale w gronie utytułowanych krewnych, przyjęcia w domu, dodatkowe lekcje z księdzem kapelanem, potajemne czytanie, schadzki z Kostusiem.
Kostuś już był sam i mieszkał na stancji u Horbaczewskiej, stary Jurjewicz został na wsi, osiągnął cel swych marzeń — posadę nadleśnego w ordynacji na swej ukochanej Litwie.
U Horbaczewskiej spotkał i poznał Stefek Misię Siewrukównę.
Strona:Maria Rodziewiczówna - Byli i będą.djvu/142
Ta strona została przepisana.