Strona:Maria Rodziewiczówna - Byli i będą.djvu/46

Ta strona została przepisana.

dzieję nieraz handlować z jaśnie panią. Ojoj, żeby my tylko zdrowe byli, po tych gałganach to dwory, jak po dżumie, trzeba wszystko zaczynać od początku! Dzięki Bogu, że już ta gorączka przeszła, że już ten strach się skończył. Panowie będą panami, wszystko się poreparuje.
— Tak, trzeba się dźwigać! — odparła spokojnie. — Z wiosną myślę inwentarz kupić na nowo i ludzi obcych do roboty sprowadzić, jeśli swoi nie pójdą.
— Jaśnie pani może teraz bardzo tanio inwentarz kupić. Ja nastręczę, jest sto sztuk, nie będzie drożej, jak dwa tysiące rubli, same woły i krowy, i grosza jaśnie pani na to nie wyda. I siano mam na Wirach u tego Żydka, co tamte błota trzyma, on odda za pięćset rubli, po rublu wypadnie fura.
— I może także grosza na to nie wydam? — spytała z odrobiną ironii w głosie.
— Na moje sumienie, zgadła jaśnie pani. Ja wiem, że teraz u państwa o grosz trudno. Bardzo to nieszczęście kosztowało! Ja wiem, takie teraz interesy trzeba robić.
— Cóż więc mam dać za ten inwentarz i siano?
— Czy u jaśnie pani mało bogactwa jest? Mało lasów, co starzeją, mało ziemi, ojoj! Kawałeczek lasu jaśnie pani mnie da, kawałeczek ziemi, i znaku nie będzie. Ot, za Kozarami ten kawałeczek osobny sośniny, między kazionnym lasem, jego i tak trudno teraz będzie upilnować, jak Kozary zginęły, a ta ziemia z pod lasu, co warta, piach.
— Przecie wam ziemi nie wolno kupować?
— To co? Ja kogo podstawię.
— Uhm, więc chcecie tę Horbanię za bydło i siano.
— Za bydło. A za siano to jaśnie pani mnie odda ten dworek przy rynku. On całkiem niepotrzebny.
— W dworku mieszka pani Mikucka z dziećmi.
— Co to za intrata? Co ona jaśnie pani płaci? Czy to jest procent od pięciuset rubli?
— Pani Mikucka mi nic nie płaci.
— A co? Ja zgadł. Skąd ona może płacić, ona dla