Strona:Maria Rodziewiczówna - Czahary.djvu/134

Ta strona została przepisana.

w wodę. Nakazał tylko do Woronnego, że ze swojaków rad, a Semen może spać spokojnie.
— Napłoszyli go, pójdzie gdzieindziej, dzięki Bogu — mówili z ulgą Woronczanie.
Kasjan zaszył się w tajnie błotne, bo miał jeszcze do uporządkowania sprawę ziemianki.
Gdy do niej dotarł, rozgospodarował się.
Przedewszystkiem zakopał głęboko, bo w dół, w którym siedział urzędnik, zwłoki obu braci, przyczem znalazł przy staroście woreczek z pieniądzmi, całych pięćdziesiąt rubli, które wnet w wierzbową dziuplę schował. Potem pozabierał z ziemianki, jakie znalazł narzędzia żelazne i także w różnych kryjówkach poumieszczał.
Potem, wytężywszy całą uwagę i spryt, zaczął szukać kryjówki z wódką i szukał jej cały tydzień.
Wreszcie znalazł jeziorko, nad niem wierzbę, rozebrał się, brodził, nurkował, węszył i namacał w wodzie w pień powbijane haki, na nich łozowe wicie i pętle, zaczął je dobywać i dobył pięć beczułek pełnych — nie ogórków.
Uraczył się zawartością jednej tak, że leżał dobę jak martwy, potem i tę zdobycz zakopał w dobrze obmyślanych miejscach.
Dobrze mu tu było. W ziemiance nie brakło mąki i suszonej ryby, beczułki mogły na długo starczyć, ale mu po tygodniu zabrakło tytoniu, soli i Likty, więc pewnego wieczora podpalił ziemiankę, a gdy zgorzała, resztki częścią pia-