Strona:Maria Rodziewiczówna - Czahary.djvu/150

Ta strona została przepisana.

wygotował i twojej matce olej wykradł, co ci miała w głowę nalać. Ty mnie złap, a potem melduj!
— Szkoda puhacza — rzekł Motold.
— To pański był? Nu, to ja panu takiego samego złapię i przyniosę, a jak pan mnie go da do pilnowania, to ja go nie wypuszczę.
Tu się wyprostował i dodał, salutując po wojskowemu.
— Rad się starać i służyć!
Zaledwie byli za drzwiami, rzekł do Niemca:
— Nu, drugi raz nie ty mnie, a ja ciebie tu przyprowadzę. Przekonał się ty, jak ja łgę! Zapłać mi teraz ty za dzień i nie zaczepiaj więcej.
— Żebym ja wiedział napewno, żeś ty puhacza ukradł! — warknął wściekle Niemiec.
— Otóż bo to! Żebyś wiedział! — zaśmiał się drab zuchwale. — Tobyś ty nie ryży Niemiec był, ale Poleszko Kasjan!
I gwiżdżąc, poszedł obejrzeć wszystkie świetności Łasicka.