Strona:Maria Rodziewiczówna - Czahary.djvu/22

Ta strona została przepisana.

dno rodowe gniazdo nie zostało — wszystko pójdzie w obce ręce...
— Moje ręce nie obce.
— Bajesz banialuki. Jest tradycja i obowiązek nad prawem nawet. Córki biorą posag, a ziemię rozdrabiać grzech. Zresztą — poro ci ziemia — nie chcesz być na łasce Karola, no to ja wpłynę na ich decyzję i wypłacą ci twą część gotówką, jak Bronce.
— Niech się wuj nie trudzi, ja inaczej jak w ziemi swej części nie chcę.
— Ależ Zosiu, miejże wzgląd na mnie i moją rodzinę. Karol cię rozdrażnił i obraził, ale za co ja mam ginąć? — rzekł Lucjan.
— Ty, czy tak, czy nie, zginiesz! — odparła twardo. — Zresztą chcesz dojść prędzej do spadku, czyń jak ja. Żądaj także swej części w naturze. Na twój dział wypada 2143 morgi.
— Skądże to! Jak rachujesz? — spytał.
— Woronne ma obszaru 7.500 morgów, z tego potrąciwszy nasze dwie czternastki 1070 morgów, pozostaje na każdego z was trzech po 2134 morgi. Według najniższej ceny po 50 rubli morga, twoja scheda warta 105.700 rb., nie licząc inwentarzy i ruchomości.
— Karol więc mnie nie skrzywdził. Wolę wziąć sto tysięcy gotówką, a fortuny nie rozdrabiać.
— Lepiej rozdrabiać, niż długami obciążać. Ale wy wolicie być wielkimi panami. Spytaj