Strona:Maria Rodziewiczówna - Czahary.djvu/242

Ta strona została przepisana.

— Ta moja! — powtórzył Wacław posępnie z gorzką ironją.
— Imię jej powiedz?
— Twoje — rzekł.
Łódź dobiła do brzegu. Zośka spojrzała na swój dom i dodała:
— Gdy nam chybiła Kazimirka, jutro jadę ratować Bronkę.
— Biedny Kostek. Ten niewiele ma czasu w życiu dla siebie. Nieszczęsny wyrobnik Noltenów. Żeby to jego własne tysiące były w niebezpieczeństwie, nie pojechałby. A i tak pojechał napróżno.