— Czyli pani żąda działu w ziemi, dla siebie i Wacława? Cyfry są sprawiedliwe — jedna trzecia całości należy do syna — jedna czternasta do córki. Chce pani te dwie schedy mieć graniczące ze sobą, aby niemi w masie rządzić. Czy na Woronnem są jakie długi ojca pani?
— Żadnych. Bracia mają długi.
— To do tej sprawy nie należy. Jest może bankowa pożyczka?
— Niema.
— Czy ma pani spis ruchomości i żywych inwentarzy? Należą także do działu.
— Mam wszystkie ekonomiczne raporty z grudnia.
— Dołączy mi je pani do dokumentów. A plenipotencja Wacława jakiej daty?
— Ze stycznia. — Podała mu arkusz.
— Był tutaj? — zdziwił się.
— Tutaj nie — w gubernji. Przyjechał na moje wezwanie — zabawił dwa dni. Widzieliśmy się — porozumieli.
— Wróci do kraju?
— Wróci kiedyś — może nieprędko jeszcze, ale wróci — odparła, patrząc zamyślona w okno.
— Może mi pani dać jego adres?
— Spytam go; jeśli pozwoli — przyślę panu — rzekła po chwili wahania.
— Dziękuję. Teraz pozostaje mi tylko spytać panią, dlaczego rodzina nie zgadza się na pani żądanie. Czy te dwie wybrane przez panią
Strona:Maria Rodziewiczówna - Czahary.djvu/37
Ta strona została przepisana.