Strona:Maria Rodziewiczówna - Czahary.djvu/46

Ta strona została przepisana.

tu zajechała. Ty tu mieszkasz? Podobno procesujesz się z rodziną?
— Bronka ci wszystko opowiedziała, więc poco mamy tą sprawą czas zajmować, kiedy tyle jest tematów ciekawszych? Ja tu mieszkam, ale ugościć cię nie mogę, bo zmarzniesz w mych apartamentach. Zjemy obiad i rozlokujemy się w hotelu. Okrutnie się cieszę, że cię widzę. Siedm lat mamy sobie do opowiedzenia. Cóż z resztą naszej paczki się dzieje — pamiętasz — tych ślubnych sióstr siedm, cośmy wtedy w Łazienkach tak uroczyście przysięgały braterstwo!
— Ano, wiesz, że Ludka, Anielka i Józia za mąż wyszły zaraz — tejże zimy.
— Wiem, pisałaś mi. A Mania i Stasia?
— Mania bakałarzuje gdzieś na Ukrainie — i przestała pisać od półtora roku. Pewnie też za mąż wyszła i to szczęście, bo była w wiecznej z losem niezgodzie i narzekała bezustannie. Stasia jest ze mną — bardzo z nią niedobrze. Bo i zdrowia niema i złamaną się czuje na duchu. Straciła matkę, brat się ożenił, miała narzeczonego, który z nią zerwał, dowiedziawszy się, że utrzymywały się z emerytury matki, a funduszu innego nie posiada. Przygarnęłam ją — dałam zajęcie — jest kasjerką — ale lękam się, że skończy w zakładzie dla nerwowych.
— No i my dwie — to siedm! — rzekła Zośka — i mówiąc to wyprostowała się i spojrzała przed siebie, w jakąś dal, sobie tylko wia-