Strona:Maria Rodziewiczówna - Czahary.djvu/48

Ta strona została przepisana.

pracujących kobiet. To wstyd, że o nim nie wiesz i dotąd nie należysz. Mam ze sobą statut i wszystko ci opowiem. Przecie po to tu przyjechałam, żeby cię zwerbować. Nie zapomniałam o tobie, choć ledwie raz na rok dajesz znak życia.
— I to nie. Już od trzech lat nie pisałam.
— I najbezczelniej do takiej zdrady się przyznajesz? A nasze przysięgi?
— Poszły za mąż! — roześmiała się Zośka. — Nie wiesz? Tamte zmieniły los — i ja także.
— Ale bajesz! Nie wolno żartować z takich rzeczy. Musiałaś rodzinie ustąpić — ale jakem od Bronki posłyszała, żeś nareszcie swobodna — już mam dla ciebie pracę i stanowisko. Chodźmy do hotelu — opowiem ci wszystko.
Zośka skoczyła na salkę — ubrała się i poszły we dwie do zajazdu. Na korytarzu spotkały Motolda ze Sterdyńskim i gdy się ukłonił, Stefa rzekła:
— Tak mi ten Pan kogoś przypomina.
Zośka nic nie odpowiedziała i Stefa wnet zapomniała wrażenia. Rozgościły się w numerze — podano samowar i Stefa jęła żywo rozprawiać:
— Otóż widzisz, rzecz jest taka. Nasz komitet ma zamiar założyć tak zwany dom kobiecy. Będzie to coś w rodzaju klubu, miejsca zebrań dla wszystkich pracujących kobiet, gdzieby znalazły i zabawę i posiłek i sale czytelni — i nawet mieszkanie tanie i porządne. Będzie tam zarazem biuro informacyjne co do pracy, będą