Strona:Maria Rodziewiczówna - Czahary.djvu/51

Ta strona została przepisana.

Ale poza nim są jeszcze inne zadania. Otóż ja w inny świat weszłam — siedm lat w nim żyłam i jemu przysięgłam służyć. Szerszy wasz zakres i zadania, świetniejsza idea i żebym teraz miała lat siedmnaście — wiek, w którym się wierzy, że ziemię z posad poruszy — tobym za tobą poszła. Alem już ostygła refleksją i mierzę już «zamiar wedle sił». Nie liczcie na mnie — zostanę już tylko sama ze swą ideą — i ze sobą — bom tak zdziczała i nawykła do samotnej pracy i walki, że w kolektywnym czynie nie zdolnam już działać.
— Zośka — gadaj-że — co ty za cel tu masz — co za przyszłość? Bronka desperuje, że chcesz dostać jakąś pustkę z majątku i tam się żywcem zakopać w tej ziemi. Bój się Boga, czyż to dla ciebie droga i życie, czy ci się godzi tak zmarnować?
Zośka podparła się łokciami na stole i uśmiechając się dała tamtej gadać, a potem rzekła spokojnie:
— Powiedz mi, Stefa — jak myślisz — czy Bronka może wydać sąd o mnie, czy ona może wiedzieć, co ja myślę, czem jestem! A po drugie, ja ci powiem — że ziemia nie jest tylko grobem. Wprawdzie nieboszczyków w nią kładą, ale oprócz cmentarzy ma na sobie rzeczne nurty i zbożowe łany, wsie i dwory, błota i piaski — ma dużo więcej, niż wasze ulice i domy — i ćmę ludzką. Nie mów więc ty i nie decyduj