Strona:Maria Rodziewiczówna - Czarny Bóg.djvu/187

Ta strona została przepisana.



XII.

Z wiosną Sewer podał prośbę o uwolnienie ze służby i otrzymał je, z jeszcze jednym orderem.
Na świetnym obiedzie pożegnał swój pułk i kolegów, rozstał się oficjalnie z przeszłem życiem, stosunkami i stolicą.
Żałowano go powszechnie. On, zawsze gładki, też żal okazywał, ale wyjechać musiał dla zdrowia, dla żony, której klimat nie służył. Powodów podawał wiele, oprócz prawdziwego.
Teraz na gwałt załatwiał interesy. Majątki generała ustąpił dobrowolnie ubocznym spadkobiercom, pałac sprzedał, kapitały przenosił zagranicę. Rwał się precz z kraju, zapracowywał się, męczył, w gorączce ucieczki z miejsca, które widziało wszystkie jego hańby i bezecności. Żona go powstrzymywać musiała, krzepić, uspakajać, stroskana bardzo jego przygnębieniem moralnem, pokrytem sztucznym spokojem i swobodą.
Gdy nie miał pracy, pochłaniającej czas i myśl, zapadał w odrętwienie. Milczał, zatopiony w rozmyślaniu, ponury, z wolą osłabłą, zniechęcony. Klimat go zabijał fizycznie. Kaszlał, męczył się łatwo, nocami gorączkował. Organizm jego, nad-