Strona:Maria Rodziewiczówna - Czarny Bóg.djvu/303

Ta strona została skorygowana.

Złamał go jednak.
— Ot, sam nie wiem. Może Tytanek dobrze zrobił, że ją wyłowił. Zawsze to niby weselej w domu, jak się tam coś plącze w sukience. Kiedy jest, to niech sobie już będzie! Ha, dosyć kwiatów. Cóż robić, zaniosę jej bukiet do pokoju, czy co! Niech się ucieszy zapachem.

KONIEC