Odłożył na stronę — dla porozumienia się z Kuleszą, gdyż żadnego Jana Tuzika nie znał, ani pamiętał.
Szósty był z inspektoratu skarbowego, podający w wątpliwość prawdę jego rachunków od podatku dochodowego. Brakło dochodu z domu mieszkalnego, z sadu, a norma dochodu z ziemi była o 15 tysięcy wyższa od jego rachunku. Przeto dochód wynosił o 17 tysięcy więcej.
Jelec patrzał apatycznie na papier. Co roku otrzymywał podobny. Zpoczątku ten zarzut fałszu i oszustwa odczuł jak policzek i energicznie o swój honor się upominał. Omal nie miał sprawy karnej o obrazę urzędnika! Teraz wiedział, że obrażać się nie wolno mu było — a pokornie się tłumaczyć i bronić. Wogóle miał z tym podatkiem coroczne nieporozumienia:
Gdy zjechali Nieumierszyccy i sprawił dla całej rodziny łóżka, kołyski itp. sprzęty, a koszt postawił w rozchodzie, dowiedziono mu, że cyfra ta należy do przychodu, gdyż majątek jego się powiększył o tę sumę. Gdy kupił wiosną kilkanaście sztuk bydła na wypas — jako rozchód — przestawiono to do dochodu — a gdy je sprzedał — zachowano
Strona:Maria Rodziewiczówna - Gniazdo białozora.djvu/172
Ta strona została uwierzytelniona.