Rachmistrze, kontrolerzy, inspektorowie, kierownicy, inżynierzy, nadzorcy, dyrektorowie, sekretarze, naczelnicy, rewidenci, komornicy. Gmina, sejmik, starostwo, województwo, policja, wszędzie gmachy, pełne piszących, rachujących i żyjących z poborów.
Trudno, komu sądzono płatnikiem być — ten skazany na płacenie i basta.
Odsunął Jelec papier — sięgnął po następny. Był to cyrkularz i szemat do sprawozdań Zakładu ubezpieczeń od wypadków. Z jaką drobiazgowością, skrupulatnością, troskliwością i dbałością o całość i zdrowie pracowników było to sporządzone, jak wnikało we wszelkie rolne prace i otaczało iście ojcowską opieką.
Ubezpieczonym był każdy i wszyscy — pomocnik w pasiece, członkowie rodziny, użyci do jakiejkolwiek pomocy w pracy, najemnik dzienny, pastuszek gęsi i trzody.
Zastanowić się trzeba było długo, aby wymyśleć, jaki wypadek mógł spotkać pomocnika w pasiece, i czy trzeba było meldować i wzywać ratunku, gdy go pszczoła ucięła? I co mogło spotkać babę wiejską przy kopaniu kartofli — w Łuczy naprzykład, gdzie
Strona:Maria Rodziewiczówna - Gniazdo białozora.djvu/174
Ta strona została uwierzytelniona.