rupieciem narzędzi, resztek maszyn, żelastwa, drewna, drutu, blach itp. cmentarzyskiem rolniczem.
Sawicki chodził tam, oglądał, domyślał się, grzebał i kombinował z całą pasją amatora-mechanika. Dzielił się swemi odkryciami z Białozorem, bo pan Michał z dziećmi wyjechał do miasta.
— Znalazłem stary maneż i coś podobnego do młocarni.
— Może być, że się walają resztki — ale ja już przed wojną kupiłem lokomobilę i młóciłem parą.
— A teraz?
— Mam ręczną. Tamtę zabrano, bo była z firmy niemieckiej, a dowody kupna przepadły w pożarze.
— Jabym panu tę starą wyrychtował, kierat też. Tam niewiele co trzeba dokupić.
— Dziękuję panu, ale tymczasem na ten mały obsiew jeszcze się parę lat obejdę.
I znowu po paru dniach oznajmił przy obiedzie:
— W kącie, pod plewą wykopałem parnik. Kocioł — tylko kranów niema, a sam cały. Jedna kadź rozbita, druga jeszcze uj-
Strona:Maria Rodziewiczówna - Gniazdo białozora.djvu/69
Ta strona została uwierzytelniona.