Strona:Maria Rodziewiczówna - Jaskółczym szlakiem.djvu/53

Ta strona została przepisana.

— A właśnie. Otóż ojciec był pan bogaty; trzymał moc służby, cugi, dom prowadził na wielką skalę. Gdy umarł, zostały długi. U nas wszystkich prawie z owych czasów został ten miły inwentarz.
Synowie też mieli kawalerskie zaległości. Zamiast się zastanowić, każdy zaczął żyć na ojcowską skalę. Więc cugi, służba, bale, zagranica. Cóż, w tym duchu wzrośli!
— Władek był taki roztropny!
— Władek też pierwszy się opamiętał. Rzucił wszystko w chwili, gdy gmach miał mu runąć na głowę, i poszedł w świat, za chlebem. Ten został przynajmniej z całym honorem. Jest profesorem w Warszawie.
— Więc to on, mój Boże! — westchnęła panna Felicja, przypominając pierwszą swą rozmową w kraju. — A Michaś i Józio? — spytała, cała drżąca z wrażenia.
— Michaś ożenił się i gdzieś daleko za pieniądze żony trzyma małą drzierżawę. Słuch o nim zaginął. Józef co robi, nie wiem. Nie ma ni domu, ni stałego zajęcia. Przesiaduje część roku u pani Matyldy, część u pani Zofji, resztę u Władysława lub w wagonie!
Bywa agentem od ubezpieczeń ogniowych, stręczy różne kupna i sprzedaże, gra w karty, przywozi nowiny, wszystkiego potrosze. Widuję go na różnych imieninach i zjazdach. Jest zawsze w wyśmienitym humorze, ale ja z nim nigdy nie mówię.
Zapanowało milczenie. Kostuś spojrzał ukradkiem na ciotkę i ujrzał, że odwrócona ku zbożom, zasłonięta kapeluszem, płakała cicho, nie ocierając nawet łez, które biegły, biegły, pogłębiając, zda się, z każdą chwilą brózdy oblicza.
Pan Erazm musiał to także dojrzeć i szanując ból, patrzał w przeciwną stronę, zły na siebie i losy. Ładnie przyjął swój ideał. Potem, jakby dla przerwania przykrego nastroju, zaczął znowu mówić:
— Więc została jeszcze siostra i matka. O tych mówię i myślę z przyjemnością. Matka stara miała