Odpowiedź nie podobała się Berwińskiéj. Nie powiedziała jednak nic i, chwilę jeszcze zabawiwszy, pożegnała przyjaciółkę.
Magda malowała do zmroku. Wieczorem Osiecka miała minę kota, który obchodzi w koło miskę z gorącem mlekiem, ale przecie kwestyi nie wszczynała. Nazajutrz jednak znajomi zaczęli zaczepiać Magdę pytaniami i życzeniami; kto tylko spotkał, miał okolicznościowy uśmiech i słowo. Osiecką pytana o dzień ślubu.
Zacną matronę wyprowadziło to z cierpliwości. Napadła na siostrę tak ostro, że artystka wzięła arkusz papieru i napisała do Filipa:
„Proszę cię, żebyś zaraz po odebraniu niniejszego udał się do Sylwestra i powiedział mu, że się żenisz z kim sobie chcesz, byle nie ze mną. Rola twojéj narzeczonéj może być bardzo zaszczytną, ale nie sprawia mi żadnéj przyjemności, a naraża mnie na zakłócenie domowego spokoju.“
Na list ten nie było odpowiedzi, ale i nie było odwołania w gazecie, więc zły humor Osieckiéj wzbierał jak burzliwe morze — i na najgorszą chwilę wpadł Filip pewnego popołudnia, gdy właśnie jéj zastać w domu się nie spodziewał.
Tymczasem ona sama otworzyła drzwi i na jego widok uczuła, że jak nie zrobi sceny, to ją krew zaleje.
— Czego tu! — krzyknęła, nie puszczając klamki.
Strona:Maria Rodziewiczówna - Jerychonka.djvu/213
Ta strona została przepisana.