Strona:Maria Rodziewiczówna - Joan. VIII 1-12.djvu/102

Ta strona została uwierzytelniona.

swymi pupilami, ubieraniem, strojeniem, bawieniem, pilnowaniem, karmieniem, szczególnie zabawianiem.
Surowo było wzbronione zostawianie bodaj na chwilę dzieci bez dozoru i opieki. Chłopcy byli rano myci, ubierani, sami tego nie umieli uczynić. Strojono ich jak lalki i oddawano pod nadzór bony, resztę czasu piastunka i Jankowska spędzały nad Maniusią. Dziecko było ochronione od chłodnego powietrza, karmione obficie, noszone bezustannie na rękach, ubierane i przebierane sto razy na dzień, usypiane pieszczotami i śpiewem, karmione często i suto. Od najwcześniejszych chwil życia miało zabawki drogie i ozdobne, które tłukło bezmyślnie, miało złe humory i grymasy, którym dogadzano z zachwytem, że takie „rozumne“, i było bezustannie zabawiane. Najmniejsze niedomaganie napełniało dom cały trwogą i nerwowem zajęciem. Doktór był natychmiast wzywany, leki w bezustannem użyciu, kwestje snu, apetytu, trawienia, były tematem rozmów, sprawozdań, kardynalną treścią zajęcia matki i opiekunek.
W dziecinnych pokojach było bardzo gorąco, żeby się dzieci nie przeziębiły, na powietrze wynoszono Maniusię z tysiącem ostrożności, za pozwoleniem doktora i po długiem wahaniu, tylko latem, w porze starannie wybranej, żeby nie było wiatru, zbytniego upału lub wieczornego chłodu.
W pierwszym roku wyjeżdżała w wózku pod eskortą matki i piastunki, — odpędzano od niej mu-