Strona:Maria Rodziewiczówna - Joan. VIII 1-12.djvu/121

Ta strona została uwierzytelniona.

Nazajutrz doktór był właśnie wzywany do dzieci, więc proszono go o zbadanie znajdy.
Gedras musiał chałupę otworzyć i pokazać małą.
Okazało się, że była tylko wystraszona, mizerna i spłakana, ale zresztą zupełnie zdrowa.
Jankowska, asystując przy wizycie lekarza, zabrała ją tedy natychmiast do pałacu, a Gedras już nie protestował, tylko usiadł na ławce pod piecem w pustej izbie i ponuro się zamyślił.
Potem, jakby nic, poszedł do drew, ani spytał o dziecko przechodzącej służby.
Wróciła Mańka przed wieczorem rozgorączkowana, rozbawiona, objedzona łakociami, z fartuszkiem, pełnym przysmaków i popsutych zabawek. Zaczęła mu szczebiotać, opowiadać, chwalić się co widziała, co jadła, jak było wesoło. Słuchał posępny, z jakąś niechęcią do niej i ostro zapędził do snu.
Nazajutrz, ledwie się ubrała, nie chciała jeść śniadania, tylko wyglądała, żeby ją do tych cudów zawołano. Przyszła piastunka, już nawet nie pytała Gedrasa o pozwolenie, zabrała małą jako zabawkę „panienki“ i poprowadziła.
Weszło w zwyczaj, powtarzało się co rano. Raz przecie mała wróciła wcześniej i płacząc, że ją panicze pobili i nazajutrz nie chciała iść, ale przynieśli jej cukierka, ugłaskali i uprowadzili.
Gedras patrzał na to wszystko i nic nie mówił, coś knuł potajemnie.
Wreszcie pewnego dnia nad wieczorem, zosta-