Strona:Maria Rodziewiczówna - Joan. VIII 1-12.djvu/147

Ta strona została uwierzytelniona.

Stuch, przeczekawszy burzę, rzekł:
— A teraz ja panu mam parę rzeczy do powiedzenia przy Józiu. Pani słuchać nie powinna.
Na chłopcu ścierpła skóra, gdy został sam, bez matki.
A Stuch spokojnie opowiadał.
— Józio jest w klasie czwarty z końca w dzienniku, a najstarszy wiekiem. Ma szesnaście lat i naturalnie ma siebie za dorosłego. Przyjacielem jego i najmilszym kolegą jest niejaki Adamski, najgorzej notowany w klasie. W zeszłym tygodniu Józio jakoby zgubił zegarek i opowiedział matce, że ukradziono mu w klasie atlas. Teraz pozostawiam Józiowi, żeby opowiedział prawdę.
— Jak Boga kocham, zgubiłem zegarek — zawołał Józio.
— Kłamiesz — rzekł spokojnie Stuch. — Chcesz zatem, żebym ja ojcu prawdę powiedział, gdzieś był z Adamskim tego wieczora?
Chłopak milczał, a Stuch zwrócił się do Zaremby i mówił:
— Pani jest stale zdania, że ja chłopców zamęczam naukami, że powinni używać ruchu i rozrywek. Dlatego też często pozwala im iść w odwiedziny do kolegów, na ślizgawkę, na gimnastykę, do krewnych. Młodszy, bardzo łakomy i ociężały, najchętniej bywa u ciotek, które go okarmiają słodyczami, Józio najczęściej pokryjomu bywa u Adamskiego. Jak i czem się zabawiają, dowodem, że zegarek i atlas sprzedali żydowi za trzy ruble i spę-