Strona:Maria Rodziewiczówna - Joan. VIII 1-12.djvu/166

Ta strona została uwierzytelniona.

— Przyniosłem ci dobrą książkę o systemie szkół ludowych w Szwajcarji. Przeczytaj. Ja już pójdę.
Przeprowadziła go do drzwi, ucałowali się raz jeszcze i Stuch stanął w bramie właśnie, gdy stróż furtkę zamykał.
Otworzył studentowi i rzekł ze śmiechem dyskretnym:
— A tu dziś był jakiś stary, chudy, co się o pana rozpytywał.
— Powiedzieliście co?
— Ale — zaraz! Trafił na durnia! Już on tu więcej szpiegować nie przyjdzie, psia krew!
— Jakże wyglądał?
— Taki wysoki, siwy, z brodą niewielką, w okularach.
— W bronzowem futrze i cylindrze?
— To, to! Zna go pan?
— Znam — to przez ciekawość pytał. Nic złego!
— Niech ta — ja ta nijakich ciekawych nie lubię.
Stuch się uśmiechnął na myśl o przypuszczeniach, jakie miał pan Bolesław.