Ślub Maniusi Zarembianki miał się odbyć po Wielkiejnocy, ale wyprawy nie wydołano i odłożono go na 4 czerwca. Narzeczeni składali wizyty, przyjmowali życzenia, gruchali swobodnie ze sobą. Ludek urządzał mieszkanie, pięć pokojów na pierwszem piętrze, sypał pieniędzmi, posadę rzucił, wszelkie prace zaniedbał, oboje byli zajęci tylko swą miłością.
Na trzy dni przed ślubem Ludek zaprosił całą paczkę kolegów na kawalerski wieczór w hotelu Europejskim. Zapalano na ulicach gaz, gdy jego parokonna dorożka pierwsza zajechała przed restaurację. Wysiadł i skinął na posłańca. Jeden z kilku tam stojących podszedł; był to Gedras.
— Oddaj kartkę, odpowiedzi nie będzie. Masz tu 20 kop. Odnieś zaraz ten list.
Posłaniec podał kartkę, wziął list. Młody człowiek wszedł szybko do restauracji. Zaczęły podjeżdżać dorożki z gośćmi, zrobił się na chwilę ścisk u drzwi. Gedras się gapił z innymi, a potem dopiero spojrzał na adres listu i osłupiał: „Wielmożna Marja Gedrasówna. Hoża 19“.
Przeczytał parę razy, ruszył ramionami. Do Mańki pisał ten elegant? Co miał za interes?