Strona:Maria Rodziewiczówna - Joan. VIII 1-12.djvu/197

Ta strona została uwierzytelniona.

Możeby z nimi wejść w układy? Będą gadali, pisali, wywlekali różne skandale.
— Niech robią, co chcą, nie dam ani grosza!
Nienawidziła Morzyńskiego, oddawała go bez wahania na pastwę zaciekłości wierzycieli i nazajutrz, nie doczekawszy nawet pogrzebu wyjechała zagranicę.
Ludek żył i był sławny w Warszawie przez trzy karnawały, po śmierci zajął i bawił jeszcze trzy dni. Na pogrzebie był tłum próżniaczej gawiedzi i ciekawych, potem przyszedł inny skandal, inna nowina, inny wypadek. Mówiono o nim coraz mniej, w coraz ściślejszem kole, ludzie się poczęli rozjeżdżać na lato, miasto wyludniać się z tej warstwy właśnie, w której on działał i żył, i imię jego i pamięć została tylko w sądzie. Rozpoczęły się sprawy o długi i rozwijało się powoli, z nieubłaganą drobiazgowością śledztwo mordu.