Strona:Maria Rodziewiczówna - Joan. VIII 1-12.djvu/252

Ta strona została uwierzytelniona.

i cenę miłości duszy i ciała dziewczyny, dwadzieścia pięć rubli. Więcej nic nie wzięła, tylko ten pierścionek, który uważała za świętą obrączkę, i za to dała życie.
Reszta wiadoma. Gedras wziął kamień i ohydnie, po zwierzęcemu zamordował człowieka, który ostatecznie nic mu nie zawinił, jak twierdzi pan prokurator. Zamordował człowieka znanego i porządnego, którego całą winą był młodzieńczy szał i lekkomyślność. Naturalną jest rzeczą, że ofiara mordu wzbudza sympatję, a zabity otoczony bywa aureolą męczeństwa, ale gdy pan prokurator napiętnował z taką potęgą mordercę, dla kontrastu, a zarazem dla całości tej sprawy, ja zbadałem przeszłość ofiary, i choć ogólnie znany, młodzieniec ten ma też w swojem życiu charakterystyczne epizody, wyjaśniające niejako tragiczny epilog.
Jak świadczy metryka, pan Leon Morzyński urodził się w Odessie i miał w chwili śmierci trzydzieści pięć lat. Nie wyglądał na to ani z twarzy i postaci, ani z czynów, które sam pan prokurator nazwał młodzieńczą lekkomyślnością i szałem. Zakonserwowało jego porywy i świeżość to życie ze wszech miar wygodne, swobodne i pomyślne. Był synem jedynym wysokiego dygnitarza bankowego. Pan dyrektor brał grube pieniądze, dywidendy, szczęśliwie przytem grał na giełdzie.
Matka była od ojca o wiele młodsza, bardzo piękna, lubiąca żyć i bawić się. Z krwi ojca wziął spryt do spekulacji i giętkość aferzysty, z krwi matki upodobanie życia i zabawy, z obyczajów do-