Strona:Maria Rodziewiczówna - Joan. VIII 1-12.djvu/255

Ta strona została uwierzytelniona.

Pan Morzyński, jak zresztą wszyscy młodzi ludzie, uprawiają przecie ten sport od wczesnych lat życia; to jest przyjęte, uznane, z tem się wszyscy pogodzili oddawna. To stanowi ich przywilej, zwyczaj, chlubę i sławę. Dziwolągiem i pośmiewiskiem byłby młodzieniec bez tych triumfów i zdobyczy. Trzeba istotnie być wyrodkiem, jakim był Gedras, żeby przeciw temu protestować i żądać za zabawę i żart pospolity czegoś więcej niż dwudziestu pięciu rubli.
To dowodzi i ograniczenia jego i dzikości mściwych instynktów i nieznajomości prawa. Tak — bo żadne prawo nie pozwala kamienować uwodziciela — a on to uczynił.
Kamienować wolno było kiedyś kobiety, dotychczas wolno to z niemi czynić w przenośni i chyba ten kamień, który tu mamy przed sobą, pierwszy jest i jedyny, który spadł na mężczyznę za ten czyn. Tych dwóch ludzi, tak dalekich, tak różnych, postawiła jednakże naprzeciw siebie, do walki śmiertelnej jedna, wielka potęga — miłość.
Morzyński kochał Mańkę, więc jej pożądał i zdobył; tak kochają wszyscy możni i mężczyźni. Gedras kochał Mańkę, więc ją hodował, strzegł i pomścił; tak kochają matki i biedacy słabi. Życie ich obu było fatalną drogą — do takiego, a nie innego wiodącą rozwiązania, szło zaś zwykłą, przeciętną koleją, tylko złe fatum Morzyńskiego było, że trafił wreszcie na wyrodka. Boć przecie w swej karjerze miłosnej miał wiele szwaczek, robotnic, subretek, pokojówek, a nie doświadczył nigdy pro-