Strona:Maria Rodziewiczówna - Joan. VIII 1-12.djvu/257

Ta strona została uwierzytelniona.

dłem — i oby zostali tem jak najdłużej, bo po ich piwnicach i strychach rozkwitają kwiaty dla wygody i rozrywki panów, a oni je mogą sprzedawać drogo, po dwadzieścia pięć rubli jeden. A potem mogą je jeszcze wysłać na ulicę, sprzedać do zakładów reglementowanych w kraju lub na eksport, no — a potem hodować drugi i trzeci, to się opłaci, znajdzie się kupiec na każdą, byle nie miała duszy, byle nie była głupia, nie truła się ani topiła.
Tak, szczęściem, Gedras jest wyrodkiem i usunięty zostanie z pośród ludzi zdrowych i normalnych, ukarany wedle wielkości zbrodni, a jego kamień pozostanie w archiwach kryminalnych, jako bezprzykładne narzędzie dzikiego mordu nad człowiekiem, ogólnie poważanym, który mu w niczem nie zawinił. Równie pocieszającem jest, że Mańka zginęła bez śladu, istota bez nazwiska, zhańbiona i zarażona zapewne buntowniczemi poglądami opiekuna. Mogłaby też mścić się i protestować. Usunęła się, nie pozna mocy prawa, opieki społecznej i nieubłaganego poszanowania cnoty, która takie jak ona skazuje dotąd na ukamienowanie.
Kiedyś — podobna jej — znalazła się na sądzie, ale to daleko stąd było — w Judei, i stanęła przed sędzią, który zabronił jej kamienować, ale to dawno było, a sędzia był Bogiem, Miłością! Odtąd nie powtórzyło się to już na świecie, a kamienie trwają, stały się symbolem cnoty, gdy spadają na głowę jawnogrzesznicy; występku, gdy miażdżą uwodziciela.