Strona:Maria Rodziewiczówna - Joan. VIII 1-12.djvu/261

Ta strona została uwierzytelniona.



XI.

Państwo Suliccy wrócili na sezon zimowy do Warszawy po paru miesiącach poślubnej podróży.
Maniusia wyglądała świetnie, ale wyznała matce, że powraca z radością, bo jej się już znudziły te hotele i zwiedzania i tęskni do znajomych.
Sulicki wyglądał też, że rad odnajdzie partję winta i wypocznie od ciężkiej służby dogadzania młodej żonie. Był widocznie zakochany i forsownie udawał młodego małżonka. Ona go traktowała dość lekko i zgóry.
Rozgospodarowali się w swych pysznych apartamentach, złożyli wizyty, weszli w tryb życia swej sfery i stosunków. Maniusia zaczęła żyć i używać. Miała powóz i konie, lożę w teatrze, stroje i brylanty i odrazu poczuła się uwielbianą i pożądaną przez wszystkich młodych mężczyzn, nie wyłączając obu braci, którzy jej teraz dogadzali i uprzedzająco byli serdeczni.
Zrazu była literalnie oszołomiona wrażeniami tak nowemi, stała się znowu, jak w dzieciństwie, pieszczochem rodziny. Słyszała tylko zachwyty, pochwały i komplementy, czuła się bóstwem i królową. Ale się rychło, z wrodzonym sprytem połapała w tym chaosie i urządziła się praktycznie i wygodnie. Rodzinę traktowała protekcjonalnie,