w Banku Wzajemnego Kredytu, którego była członkiem; miała tam głos, ale osobiście go używać nie miała prawa.
Miała wszystkie ciężary obywatela, bez żadnych prerogatyw.
Osiemnastoletnią dziewczyną wyszła zamąż, w dwadzieścia dwa lata została wdową z dwoma synami i mnóstwem długów. Naznaczona opiekunką małoletnich, długie lata była pod kontrolą marszałkowskiej kancelarji, pilnowali ją ostro panowie sąsiedzi, wymagano szczegółowych rachunków, wtrącano się we wszystko. Ale długów nikt nie płacił — tylko ona, klęsk nikt nie wynagradzał — tylko ona, biedy nikt nie cierpiał — tylko ona, synów nikt nie uczył — tylko ona i Rudy nikt nie kochał — tylko ona.
A gdy starszy syn, Włodzimierz, doszedł do pełnoletności, na obiedzie u marszałka panowie mu rzekli:
— No, uchowaliśmy ci Rudę w porządku. Teraz o los swój i byt możesz być spokojny!
I byli rzetelnie rozrzewnieni swą obywatelską służbą.
W pracy swej i trudzie nie była jednak pani Taida sama. Mieszkała z nią siostra niezamężna, trochę ułomna, wskutek tego wykreślona z kandydatek do stanu małżeńskiego, panna Jadwiga, ciocia Dysia, jak ją nazwali chłopcy.
Kopciuszek rodziny, ciocia Dysia, po owdowieniu siostry, przyjechała na czas jakiś do Rudy i została na
Strona:Maria Rodziewiczówna - Kądziel.djvu/13
Ta strona została uwierzytelniona.