— To książę Adakale. Magnat, monarcha! On sam nie wie, co z pieniędzmi robić; on da panu trzykroć sto tysięcy na stół — od słowa! Czy pan wie, ile za Miernicę dał?
Pan Seweryn drgnął.
— Za Miernicę? Pana Ilinicza? Sprzedana? To nie może być!
— No, może to jeszcze sekret? Do wiosny pan Ilinicz jeszcze siedzi, ale już zadatek wziął i plac w miasteczku kupił, gdzie ma tartak stawiać. Ja już faktorne dostałem! Umówili się na 60,000 rubli. Śliczny grosz!
Pan Seweryn już milczał, jakby ogłuszony.
Nie chciał wierzyć, nie mógł! Tam była jego siostra, która tak kochała Miernicę; majątek stara Ilinicza matka, sparaliżowana staruszka, utrzymała niegdyś w złych chwilach, kosztem młodości, zdrowia, krwawych łez i niestrudzonéj pracy.
A teraz precz ztamtąd pójdą! Jak Ilinicz im to powie, tym kobietom, jeśli to prawda! Ale to być nie może: żyd zmyśla, byle go obałamucić.
I nagle wściekłość go ogarnęła na tego zwiastuna złéj wieści, tego oszusta, Judasza.
— Więc jeśli książę Adakale nie wie, co z pieniędzmi robić, to mu sprzedaj swoją żonę i talmud Tora z waszéj bożnicy! Słyszałem, że da za to ładny grosz! Ale mojéj ziemi nie masz prawa mu stręczyć, bo nie jest na sprzedaż! Marsz!
Strona:Maria Rodziewiczówna - Klejnot.djvu/203
Ta strona została skorygowana.