Był to dziad wysoki i suchy, zawędzony w wichrze, skwarze i dymie ogniska, z wielką, do pasa, białą brodą i długiemi włosami. Miał pozór biblijnego patryarchy, a oczy marzyciela i mistyka. Mówił mało i obrazowo, nigdy się nie śmiał, ale i nie gniewał, cierpliwie słuchał, zapatrzony zawsze w dal i jakby nieuważny, potém mówił swe zdanie lub wyrok, powoli i z trudnością, jakby z téj dali coś wyczytywał lub powtarzał słowa ztamtąd idące.
Za poradę pieniędzy ni darów nie brał, tylko chleba bochenek niekiedy, bo był to dla niego specyał, niechętnie radził, i o swojéj sławie nierad słuchał. Zioła dawał od wszelkich chorób i bardzo pomocne; zgruchotane kości umiał składać, zadawnione rany goił. Przepowiednie jego zawsze się sprawdzały, a co najważniejsza, umiał godzić swary i spory i odgadywać złodzieja.
Nie był jednak dla ogółu przystępny, ani łatwy w udzielaniu rady. Gdy kogo widzieć i przyjąć nie chciał, umiał się ukryć w swych gąszczach, lub nie rzekł słowa na żadne prośby i zaklęcia. Czasem znów i kazał interesantowi wracać dwa i trzy razy, lub odsyłał go do adwokatów, lekarzy lub księży. Lud okoliczny znał grymasy starego i komunikował się z nim za pomocą kilku osób, które Ułas obdarzał swem zaufaniem i łaską. Najbliższą mu była Semenicha wdowa, służąca u Szymona, bogaczka Wilczyca
Strona:Maria Rodziewiczówna - Klejnot.djvu/229
Ta strona została skorygowana.