Strona:Maria Rodziewiczówna - Klejnot.djvu/296

Ta strona została skorygowana.

spłacimy wszystkie długi i zostanie 20, 000 rs. Zaraz połowy użyję za warsztat do nowéj pracy. Kupiłem już plac w miasteczku nad rzeką. Wprawdzie jest na nim proces, ale ja go skończę, a dostałem z téj racyi za pół ceny. Już mi dają pięćset rubli odstępnego. Może i na tém coś zarobię i do wiosny ze trzy przehandluję. Tymczasem wynajmę dla nas mieszkanie. Przewieziemy tam meble i ruchomości z domu, urządzimy się naprędce. Z wiosną na placu własnym zacznę budować dom, tartak i młyn. Resztę pieniędzy włożę w papiery bankowe; pogramy trochę na giełdzie. Jak się uda, można w rok podwoić. Nareszcie odetchniemy! Nie będzie nas o chorobę przyprawiał deszcz lub posucha, chłop, żyd, ekonom, termin długu, wół, koń — staniemy się ludźmi myślącymi! Możemy tu bawić do świąt, ale w niedzielę nowonabywca obejmie już zarząd. Bardzo to gładki i europejski człowiek i grand seigneur! O drobiazgi nie będzie kwestyi: możesz wziąć z domu, co ci się zamarzy.
Iliniczowa nie zmieniła postawy ani wyrazu twarzy. Patrzała przed siebie, w czarną noc, za okno; zdawała się nie słyszeć. Nagle drgnęła.
Za ścianą rozległ się stuk, upadek głuchy, potem płacz dziecka.
Kobieta poskoczyła tam. Był to pokój matki Ilinicza; sypiała z nią razem wnuczka malutka, ulubienica babki.