Strona:Maria Rodziewiczówna - Klejnot.djvu/480

Ta strona została przepisana.

w pogardzie i lekceważeniu wszystkie kobiety. Wtedy dopiero byłby typem kompletnym.
— To też on typem nie jest, tylko człowiekiem niezłym, z małą wolą, słabą energią, bez inicyatywy — nawet do złego. Poszczęściło mu się: będzie uchodził za rozumnego; funduszu nie straci, bo go Zagrodzki pilnuje, będzie nawet pracował przez pośrednictwo Łabędzkiego, będzie myślał myślami żony i panny Barbary. Zasady wasze czczą przeważnie kobiety, przeto długo jeszcze potrwają.
Ilinicz ręką machnął na zakończenie, jakby kwestyę dla dysputy zamykał.
Baha, który się za pobitego nie uznawał, uparcie zakończył:
— A ponieważ fakt jest dowodem, fakt mamy. Nie daliśmy się. Ot, co jest! Nam gorzko było, ale tym, co inaczéj się urządzili, gorzko będzie!
Ilinicz milczał, grzejąc ręce przy kominku.
Czy uważał Bahę za niegodnego dysputy dalszéj, czy go obleciał smętek rozstania się z okolicą, czy wspomnienie jakiéjś goryczy, któréj się wstydził: dość, że nie podniósł rękawicy i, zamyślony, w żar się wpatrywał.
Na dworze, do wtóru jego myślom, wicher jęczał zawodził, i deszcz płakał.

. . . . . . . . . . . . . . . .


KONIEC.