Strona:Maria Rodziewiczówna - Klejnot.djvu/74

Ta strona została skorygowana.

Gdy wrócił do domu, trzy zające miał u siodła, ale był już zmierzch i fury dawno odjechały ze zbożem.
Sokolnicki, ledwie zjadł spóźniony obiad, legł spać, zmordowany szaloną jazdą i powietrzem, a zasypiając, był pewien, że na zbożu stracił grubo i że temu nie kto inny był winien, tylko Szymon Łabędzki.