dworu ze wsią. Po kilku latach upartéj pracy w tym kierunku, popartéj wykształceniem i codziennym własnym przykładem, został wrogiem szlachty zaściankowéj i oficjalistów, katem dla szkodników chłopów. Chciał być wodzem tłumów: znalazł się celem nienawiści, złości i zemsty.
Wtedy ideał swój, jak klejnot, schował w głąb serca i oddał się duszą i ciałem — dworowi.
Był już pewny, że nikogo za sobą nie pociągnie, postanowił sam wszakże wytrwać do końca.
Ale lubił niekiedy marzyć, jakby to dobrze było, żeby życie okolicy i ludzi nie było stanem wyjątkowym, błędném kołem bez wyjścia, krzywdą i grabieżą. Lubił marzyć czasy bez sądów i procesów, spokojne granice, określoną własność, poszanowanie prawa, spełnianie obowiązków przez służbę, — cywilizacyę chłopów.
W tém marzeniu nabierał otuchy, widział dla swéj pracy szerszy widnokrąg, ideę wielką, i to mu dodawało jakby wyższości.
Człowiek, który widzi siebie, nie jedną cegłą tylko, ale cząstką wielkiego budynku, nabiera wartości i szacunku dla samego siebie.
Dlatego Szymon krzepił się tem i w pracy rąk nie opuszczał. Było to, jakby klejnot swój wydobył, obejrzał i o byt się nie bał, boć ubogim nie był, skoro taką złocistość miał w zapasie na czarną godzinę zwątpienia i męki!
Strona:Maria Rodziewiczówna - Klejnot.djvu/89
Ta strona została skorygowana.