Strona:Maria Rodziewiczówna - Między ustami a brzegiem puharu.pdf/261

Ta strona została uwierzytelniona.

Hrabia znowu powtórzył:
— Weź pan jeszcze jeden! Do trzech razy sztuka!
— Wentzel! To mord taki pojedynek! — lamentował Jan.
Głębocki zaczął mierzyć raz trzeci. Strzał padł; hrabia jęknął, chwycił się za bok i runął nawznak — krew buchnęła strumieniem.
Rzucili się wszyscy do niego. Żył jeszcze; gdy Jan się pochylił do twarzy, wyszeptał niewyraźnie: „Do Marjampola“ — i stracił przytomność...

· · · · · · · · · · · · · · ·