Po rozmyśle wybryk swój jął tłómaczyć. Może nikt się o tem nie dowie, a jeśli i stanie się to jawnem w fabryce, może wśród ludności zrobić dobre wrażenie.
Kryszpin był szczerze, serdecznie wdzięczny, jego zdanie odbije się echem stokrotnem, tanim kosztem dyrektor zdobędzie popularność, stanie się dobroczyńcą.
W pałacu zaś, gdzie wypadek ten byłby dziwem dla Fusta, a kryminałem dla Tony, obejdzie się bez objaśnień, bo wieść nie dosięgnie do jutra, a jutro Fust i Tony jadą do Łodzi na tygodniowe wakacje.
Uspokoił się Rudolf co do skutków czynu, ale wtedy począł w swej logicznej głowie Niemca przemysłowca roztrząsać powody. Dlaczego tam poszedł? Dlaczego pożałował dziecka obcego, z nienawistnej sobie rodziny? Dlaczego, patrząc na jej pasowanie się ze śmiercią, tak gorąco pragnął, by żyła?
Doprawdy to wygląda, że albo się lęka wpływu Kryszpinów, albo im podlega, albo że się zakochał w dwunastoletniej fabrykantce, albo, krótko mówiąc: zwarjował!
Wróciszy do domu, położył się.
— Musiałem się upić temi obrzydłemi toastami, gorącem i zaduchem. Postąpiłem niepoczytalnie. Była to fantazja bez sensu i basta! Czasami trudno dociec racji zniżki lub zwyżki papierów w ciągu doby. Może to owoc fantazji mocarzów finansowych. Jestem dość wielbi w sobie, aby pozwolić także na fantazję. Jutro zapomnę.
Jakoż zapomniał. Z Fustem miał tyle do mówienia przed wyjazdem o interesach w Łodzi, potem przeprowadził ich na kolej, wieczorem odwiedził go sąsiad nowy Berlińczyk, Brück, który przed miesiącem zakupił o miedzę od Holendrów olbrzymie lasy i przystępował do ich eksploatacji. Holendry stały mu na drodze, zagradzały rzekę. Musiał tedy porozumieć się o wolność spławu i proponował postawienie wspólnego tartaku.
Rudolf, który w lasach tych nabywał opał i materjały drzewne, rad był wizycie, potrafił być uprzejmym; rodzinna mowa, której z Fustem prawie nie
Strona:Maria Rodziewiczówna - Na wyżynach.djvu/76
Ta strona została przepisana.