Strona:Maria Rodziewiczówna - Ona.djvu/75

Ta strona została przepisana.

we mnie wiernego sprzymierzeńca i jeślibyś mnie potrzebowała, spełnię twą wolę z radością. Wszakże my dawni koledzy.
Starał się uśmiechnąć, ale nie zdołał.
Pożegnali się milczącym uściskiem dłoni i rozeszli każde w swoją stronę, pokrzepieni jednak wewnętrznie tym braterskim sojuszem.