Strona:Maria Rodziewiczówna - Róże panny Róży.djvu/191

Ta strona została uwierzytelniona.

wonego koguta“ puścić na dwory i osady, to się w ten sposób pozbędą i dawnych i nowych Polaków.
Kuźma słuchał i dziwił się.
— Otóż naczalstwo i policja — i nic mu nie robią! — szepnął do kuma Mikity, wójta.
— Toć „deputat“ nietykalny. Onże w Warszawie tak samo w polskiej dumie gada, i bierze za to sto miljonów miesięcznie od Polszy! Onże nasz deputat!
Kuźma pokiwał głową i rzekł z cicha:
— Żeby tu jeden carski uradnik.
— Albo Germaniec z pytką! — odparł równie cicho Mikita i zakończył:
— Wełyka Polsza do neba, a durnaja jak treba.
I to jest głęboko przemyślane i doświadczeniem stwierdzone zdanie obywatela polskiego, Kuźmy Suprunika.
Dotychczas mało jeszcze i zrzadka próbuje sposobów „deputata,“ ale czeka na sposobność, żeby to uczynić bez ryzyka i dokumentnie, gdy mu ze wschodu przyślą manifest. Tymczasem korzysta, że Polsza jest „durnaja“ jak jemu „treba.“