zwinął, astrolabję na strychu ukrył i czekał co dalej będzie.
Niemcy zajęli mu dom, ale dzięki lejtnantowi Goritz, który po bliższem poznaniu okazał się Gorycą, Poznańczykiem, zostawili rodzinie dwie izdebki, a świeżo upieczonego doktora Stanisława Suryna zarekwirowali do służby sanitarnej, zresztą zostawili starych w spokoju.
Przez ciąg okupacji bywało głodno i chłodno, ale Suryn w głębi duszy chował Wielką Wiarę w zmartwychwstanie Ojczyzny, a jako z dziada pradziada nawykły do wrażej opresji, znosił cierpliwie utrapienia, ciesząc się, że to będą ostatnie.
Jakoż doczekał się pogromu niemieckiego i spłakał się, raz pierwszy w życiu, na widok ułanów polskich, co zajęli Źebryń.
Nastały rządy polskie. Suryn wydobył swój łańcuch, astrolabję i stanął w gotowości do dalszej pracy. Syn ruszył z ułanami; po córkę zgłosił się lejtnant Goryca, już bez nienawistnego munduru, ale cywilny obywatel i kupiec Poznania.
Odbyło się tedy weselisko i starzy zostali sami, w jednej izdebce, bo dom zajęto cały na rządowe instytucje.
Było coraz głodniej, więc się Suryn zgłosił do starostwa, prosząc o zajęcie.
Ale po przejrzeniu jego papierów i dyplomów, oświadczono, że nie posiada żądanych kwalifikacyj, i żadne jego plany, tak przeszłe jak i przyszłe, urzędowej wartości nie mają. Suryn na ra-
Strona:Maria Rodziewiczówna - Róże panny Róży.djvu/196
Ta strona została uwierzytelniona.