Strona:Maria Rodziewiczówna - Róże panny Róży.djvu/51

Ta strona została uwierzytelniona.

— Ja wam pokażę moje prawo, pańskie sobaki, polackie mordy!
Przeraziła się też Monika ze Starogratów Odrapacka, że nieświadomie przestąpiła prawa odzyskanej ojczyzny — zapisała do kasy 30 zł kosztów sprawy i zakazała leśniczemu prześladowania spółdzielni N. B. N. B. L.
— Więc poco my będziemy? — jęknął leśniczy, czując ze zgrozą, że grozi mu los bezrobotnego inteligenta.
— Wy będziecie konstatować i notować ilość wziętych z lasu drzew przez tę spółdzielnię.
Uspokoił się o swój chleb i dach leśniczy, i to zarządzenie „zaistniało“ w lesie.
W następnym roku ilość zużytkowanego drzewa przez N. B. N. B. L. wyniosła sztuk 200. W drugim roku sztuk 350.
W trzecim roku sztuk 417.
Halizny, powstałe wskutek tej eksploatacji, pracowicie zalesiano, ale sadzonki były przeważnie niszczone przez owce i bydło spółdzielni. Wówczas leśniczy natarł na swą pracodawczynię, aby raz jeszcze spróbować sądu za pasanie w zapustach, boć to nie jest w zakresie N. B. N. B. L. Po wielu protestach i wahaniach zgodziła się Monika ze Starogratów Odrapacka.
Proceder sądowy tymczasem został udoskonalony nową uchwałą, że przed oblicze sądu dopuszczony, poza poszkodowaną, bywa tylko adwokat przysięgły. Nękany targiem upartym, jeden z miejscowych mecenasów zgodził się na przed-