Strona:Maria Rodziewiczówna - Rupiecie.pdf/192

Ta strona została przepisana.

— Pamiętają aż w Warszawie o was! — rzekł Wołodia Staszkowi.
— Rozumie się. Matka o każdem dziecku pamięta!
— Jaka matka?
— Nasza Polska.
— To za Bugiem?
— Hej, za Bugiem — het — wkoło, szeroko — wszędy. Nie wiesz to, kędy Gniezno, a kędy Kraków, a Częstochowa. Nas — siła narodu. A ty historji nie znasz?
— Jakiej?
— A naszej: jak Krakus smoka zabił — i jak Niemców położyli jak drew pod Grunwaldem — i jak pod Wielkiemi Łuki Moskwę za gardło wzięli — i jak pod Wiedeń chodzili — i jak Królowa Marja Niebieska Częstochowę obroniła. Hej — a o Kościuszce naczelniku wiesz!
— Nie — nie słyszałem.
— To co ty za Polak taki? To się naucz.
— A skąd?
— A z książki. My z Krakowa, jak na spowiedź idziem, to zawsze książek przyniesiem i obrazków. Herb nasz toś widział?
— Nie. Masz? Pokaż!