Strona:Maria Rodziewiczówna - Rupiecie.pdf/244

Ta strona została przepisana.

— I ja tam! Babom się nie damy! — zawołał grajek.
— A trzeci garb przy szynku jest. Tam robota najlżejsza, bo gdy my w górze pęd wodzie damy, to tam groble byle tknąć, zwali się nurt na karczmę. Ale tam i śmierć najpewniejsza, bo szynkarz całą ludność spoi i na pomoc sobie skrzyknie.
— Hej, tam my, bracia! — rzekł szewc do pijaka.
— A damy to rady wszystkiemu? — rzekł grajek.
— Będziemy wątpić, to nie damy. Będziemy wierzyć w swą moc — dokonamy! — odparł nowator.
Zimowali tedy u Barnaby, a tak siedzieli cicho, że wszyscy w Ciemniewie myśleli, że w świat poszli. Oni zaś nocami chodzili i badali miejsca swej roboty, radzili, szykowali narzędzia, nabierali sił i z gorączką czekali czynu.
Wiodło się im. Śniegi spadły sążniste, zima trzymała twardo, ciężko.
— Odrazu puści. Woda nam pomoże — mawiali.
I stało się, że raptem uderzyły w zimę i wiatry ciepłe, i słońce. Aż zadygotała zie-