Strona:Maria Rodziewiczówna - Rupiecie.pdf/27

Ta strona została skorygowana.

— Pan mówi: „już“. Więc przedtem byli wszyscy z Królestwa.
— Nie... przedtem byli sami Czesi i Niemcy.
— Dużo państwo zatrudniają ludzi?
— Trzysta rodzin!
— A pan już dawno pracuje?
— Już piąty rok.
— Pan studjował w kraju?
— Skończyłem politechnikę w Dreźnie, wprawiałem się jeszcze w Czechach, byłem rok w Anglji.
— I to pierwsza pana posada?
— Pierwsza i ostatnia. Jestem ze szkoły doktora. Tu wzrosłem, tu zostanę!
Obejrzał się po ścianach z jakimś serdecznym smutkiem, potem spojrzał na staruszkę i rzekł:
— A pani nic nie je! A pani obiecała!...
— Piłam herbatę, doprawdy, piłam! Wyście też obadwaj pomęczeni, i tak już późno. Zaprowadzę cię na spoczynek, Adamie... Taką miałeś daleką i nużącą drogę!...
Zapaliła świecę i poprowadziła go przez sień do narożnej izby, która widocznie była gabinetem doktorskim. Posłanie znalazł