Strona:Maria Rodziewiczówna - Rupiecie.pdf/28

Ta strona została skorygowana.

gotowe na otomanie. Matka pocałowała go w czoło i wyszła.
Patrzał za nią. Jaki zachowała pomimo lat chód żywy i jaką prostą postać!
Pozostał sam i obejrzał pokój. I tu nie było śladu jakiegokolwiek komfortu i dobrobytu: wszędzie ta sama prawie bieda. Jedna szafka z narzędziami, druga z podręczną apteczką, umywalnia, szafa z książkami, fotel, kilka krzeseł i biurko, zarzucone papierami i gazetami.
Na biurku fotografja matki i kilka cenniejszych drobiazgów, zapewne podarków. Między innemi zauważył nóż do papieru, ślicznie rzeźbiony, z napisem: „Tiumeń, Przesylna, Doktorowi naszemu“ i żelazny kałamarz, arcydzieło kunsztu, z napisem: „Ślusarze po tyfusie 1890 swemu świętemu.“
Poczuł się wreszcie wyczerpanym i zmożonym wrażeniem, położył się i zgasił światło. Długo jednak zasnąć nie mógł — ów brat, znany tylko z nędznej fotografji, stał mu w oczach, a on mu powtarzał wciąż jedno: „Jak mogłeś moją matkę utrzymywać tak nędznie?... Dlaczegoś się do mnie nie odwołał?“