Strona:Maria Rodziewiczówna - Rupiecie.pdf/51

Ta strona została przepisana.



Kowal się zwał Krzysztofor Glon, miał kuźnię w rynku, i znał go każdy, mały i duży.
Majster był do lemiesza, sierpa, kosy, podkowy i wozu, do wszelakiej roboty ludziom rolnym zdatny.
Roboty miał huk, bo osada leżała wśród pół zbożowych, lud na niej żył spokojny, pracowity i syty.
Rok okrągły żarzyło się kuzienne ognisko — rok okrągły kuły młoty twardą stal na lemiesze, zgrzytały pilniki i toczydła, wyrabiając ostre kosy, sierpy, motyki i topory — na okolicę chwalono kunszt majstra, szanowano go i przychylność miał ogólną. On sam duży był i toporny — bary olbrzyma, siłę nie ludzką, a duszę prostą i mowę wesołą miał. Ilu ludzi było w osadzie, tyle miał druhów i kumów i kumotrów — u niego rajcowano, u niego się weselono, do niego chodzono po radę i pomoc. Nie było maj-